sobota, 23 marca 2013

komplikacja druga.



Przemoczona do suchej nitki snujesz się ulicami miasta. Nie chcesz wracać do domu. Nie chcesz go tam spotkać. Boisz się, że teraz, gdy zatraciłaś swoją samowystarczalność, otworzyłaś swoje serce w przekonaniu, że to miłość jest sensem ludzkiego istnienia, będziesz zdolna do uwierzenia w pierwsze lepsze kłamstwo, w cokolwiek co ma sens, byleby tylko nie zmieniać obecnego stanu rzeczy. Nie chcesz porzucać waszego utopijnego światka na rzecz wybudowania muru otaczającego twe serce, wyrzeczenia się uczuć i powrotu do licealnych nawyków, bo to trwa zdecydowanie zbyt długo, pochłania zbyt wiele łez, sił i wódki, a doskonale wiesz, że inaczej nie będzie w stanie funkcjonować. Umiesz jedynie popadać w skrajności. Znajdowanie złotego środka nie jest dla ciebie. Nie masz zamiaru szukać kogokolwiek, kto będzie w stanie zastąpić twojego narzeczonego. Wóz albo przewóz – totalna suka albo kochająca dziewczyna. Nie kręci cię czekanie na kolejną, wielką pseudo miłość. Nasz związek był zupełnym przypadkiem, który nie miał prawa się zdarzyć.
Twoja pewność siebie jak szybko się pojawiła, tak szybko się ulotniła. W głowie masz wszystkie czułe słowa, którymi cię karmił, wspomnienia pięknych chwil waszego wspólnego życia i wszystkie niespełnione obietnice. Po policzkach spływają ci kolejne łzy. Dziękujesz Bogu, w którego niby nie wierzysz, że nie rozkleiłaś się już tam, w kawiarni. Po raz pierwszy w życiu uznajesz PMS za wybawienie. Przeklinasz samą siebie, za to, że pozwoliłaś mu uzależnić ciebie od jego osoby. Dotychczas pozwoliłaś na coś takiego tylko raz. Ten jeden, jedyny raz, który skończył się tak samo jak twój obecny związek – zdradą. Historia lubi się powtarzać, myślisz gorzko kopiąc napotkany po drodze kamyk. Nie możesz powstrzymać szlochu, gdy przypominasz sobie, jak obiecywał ci, że nigdy nie będzie tym, który zdobędzie twoje zaufanie, omami a potem oszuka, powodując łzy. I po co ci to było głupia? Źle ci się żyło samej? - wyrzucasz sobie, pokonując kolejne metry skąpanego w deszczu, łódzkiego chodnika. Twoje postanowienia sprzed kilku lat, dotyczące niezakochiwania się, nie były bezpodstawne.
"I proszę Boga, nigdy więcej niech nie pozwoli na to,
by ktoś trafił w moje serce."

Masz dość, potrzebujesz rozmowy. Zdajesz sobie sprawę, że nie masz gdzie się udać. Twoje przyjaciółki niejednokrotnie ostrzegały cię przed błękitnookim, mawiały, że nic dobrego z tej znajomości nie wyniknie, bo on nie jest zdolny do poświęceń i zobowiązań. Nie zgadzałaś się z nimi. Przecież poświęcił ci tak wiele. Nie poddał się nawet wtedy, gdy odtrąciłaś go po raz kolejny. Był prawdopodobnie jedyną osobą na świecie, która zabiegała o ciebie, a nie na odwrót. Cierpliwie, cegiełka po cegiełce rozbierał mur obojętności, którym byłaś otoczona.
Kupujesz butelkę wódki i choć wiesz, że to bezmyślne, udajesz się do jednego z jego licznych znajomych. Doskonale pamiętasz to huczne otwarcie jednej z dyskotek na Marszałkowskiej trzy lata temu.Siedziałaś wtedy przy barze i nudziłaś się niemiłosiernie, gdy podeszło do ciebie dwóch przytłaczająco wysokich i nieziemsko seksownych facetów. Pamiętasz też, że miałaś wtedy niezły dylemat, bo nie byłaś pewna z którym z nich zamierzasz spędzić ten wieczór. Wtedy jeszcze nie wiedziałaś, że ten z którym się prześpisz, ten który ma niebieskie oczy i zwie się Michał, zostanie w niedługim czasie twoim narzeczonym.
Z tym drugim widywałaś się sporadycznie na meczach reprezentacji. Minęło sporo czasu nim poznałaś jego imię, a jest naprawdę ładne.
Stoisz więc pod drzwiami mieszkania Łukasza, który od przyszłego sezonu miał grać w tym samym klubie co twój już były. Pukasz niepewnie do drzwi, a gdy te się otwierają, widzisz jego zaskoczone spojrzenie. Nic was przecież nie łączy. Nieśmiało wskazujesz na butelkę i ciasto, a on nie pytając o powody wpuszcza cię do siebie. Widzi, że jesteś mokra, beszta cię za bezmyślność, daje ci ręcznik i swoją koszulkę, każe ci wziąć gorącą kąpiel. Jednocześnie mruczy pod nosem, że zrobi ci herbatę.Widzisz po jego rozbieganym spojrzeniu, że ma ochotę zapytać co się stało. Nie wiesz, co wyczytał w twoich zapłakanych oczach, że tego nie robi, ale jesteś mu bardzo wdzięczna . Prosisz cicho, by nie dzwonił do Michała i wchodzisz do łazienki.  Z ulgą zanurzasz się w ciepłej wodzie. Dotychczas nie zdawałaś sobie sprawy, że cała drżysz.
Wychodzisz z łazienki, ubrana w jego koszulkę, która sięga ci do połowy ud. Nie należysz do osób wysokich. Ufając intuicji wchodzisz do pierwszego pomieszczenia po lewo, który okazuje się być salonem. Zastajesz tam Łukasza stojącego przy parapecie, bawiącego się telefonem.
- Dzwonił Michał – Mówi, odwracając się i przyglądając ci się badawczo. Udajesz, że nie widzisz jak jego wzrok ślizga się po twoich odsłoniętych nogach. - Był zdenerwowany, mówił, że nie ma cię od kilku godzin, pytał, czy nie wiem gdzie jesteś. - Marszczysz brwi i przenosisz wzrok na okno. Jest już ciemno. Nie sądziłaś, że tyle czasu włóczyłaś się po mieście.
- Powiedziałeś mu. - Mówisz cicho, oskarżycielsko. Przecząco kręci głową. Dziwi cię jego nielojalność względem kumpla, bądź inaczej – to, że zrobił to, o co prosiłaś.
Jesteś zaskoczona, mimo wszystko nic nie mówisz. Powoli męczy cię jego badawcze spojrzenie. Kapitulujesz, gdy mrużąc swe oczy wpatruje się w twoje, zaczerwienione i nieco zapuchnięte od łez. Idziesz do kuchni i zaczynasz przeszukiwać szafki. Łukasz idzie za tobą i przypatruje się temu, ale nic nie mówi, mimo że to co robisz jest bardzo niegrzeczne. W końcu natrafiasz na szafkę ze szkłem. Bierzesz dwa kieliszki i kładziesz je na stole, tuż obok butelki wódki. Już masz zamiar ją otwierać, gdy powstrzymuje cię ciepła i niezwykle delikatna, jak na mężczyznę, dłoń Łukasza.
- Najpierw powiesz co się stało. - Przygryzasz wargę, zastanawiając się, czy masz prawo obarczać go swoimi problemami. W końcu jednak zdajesz sobie sprawę, że właśnie po to tutaj przyszłaś.
- Michał mnie zdradził. - Szepczesz i lekko wyrywasz dłoń z jego uścisku. Nalewasz sobie kieliszek i natychmiast go wychylasz.
- Jesteś pewna? - Pyta nieco sceptycznie. Wahasz się,  jednak przytakujesz.
- Obiecał... - Głos ci drży, choć bardzo tego nie chcesz. Skupiasz wzrok na kieliszku, który nerwowo obracasz w palach i kręcisz głową, odganiając od siebie niechciane myśli. - Barowe znajomości nigdy dobrze się nie kończą.  

2 komentarze:

  1. Ja mam swój pogląd na to opowiadanie. Zresztą jak każdy. Ale czy jej własne słowa: "Barowe znajomości nigdy dobrze się nie kończą" nie powinny już wtedy dać jej do myślenia? Czy nie zauważyła już wtedy, że doskonale opisała tą całą pokrętną historię, to całe swoje późniejsze życie w jednym zdaniu?

    OdpowiedzUsuń