sobota, 23 marca 2013

komplikacja czwarta.



Musisz przyznać, że boisz się przekroczyć próg własnego mieszkania. W końcu jednak bierzesz się garść. Otwierasz drzwi modląc się w duchu, by Michała tam nie było. Na nic jednak twoje modły. Krąży nerwowo po korytarzu, a gdy tylko cię zauważa, szybko zamyka cię w swoich ramionach.
-Gdzieś ty była?! Martwiłem się! - Całuje cię zachłannie i tuli do swojej piersi, zupełnie jakby naprawdę się martwił i nie pamiętał, co stało się wczoraj.  Zręcznie wyplątujesz się z jego objęć i mierzysz go lodowatym spojrzeniem.  Nieco kuli się w sobie.  Chyba już wie, co w tej chwili zaprząta twój umysł. Zawsze umiał to bezbłędnie odgadywać.  Śmiał się nawet,  że w twoich oczach można znaleźć odpowiedzi na wszystkie zadane pytania.
-Dobrze się wczoraj bawiłeś? - Jesteś nad wyraz spokojna. Nawet nie wiesz, jak ci się to udaje.
-Przecież wiesz,  że to nie tak. - Próbuje pogłaskać twój policzek, uśmiechając się delikatnie. Szybko odtrącasz jego dłoń i celując w niego palcem rozkazujesz, by cię nie dotykał.
Nie słucha i śmiejąc się cicho znów tuli cię do ciebie, całuje w nos, nazywa swoją kochaną złośnicą. Wszystko to sprawia, że jesteś skłonna uwierzyć w to,  że faktycznie nic się nie stało, a ty coś sobie uroiłaś. Powoli zaczynają cię nawet męczyć wyrzuty sumienia, masz ochotę wybuchnąć płaczem, przyznać się do winy i zacząć przepraszać. Coś ci jednak na to nie pozwala.
- Michał nie kłam. Wiesz, że tego nienawidzę. Pamiętasz, co mi obiecywałeś? Żadnych oszustw. Już raz coś takiego przeżyłam. - Łapiesz się ostatniej deski ratunku i starasz się wjechać na jego sumienie. - Całowałeś się z nią! - Zaciskasz dłonie na jego koszulce.
- To nie tak... - Coś w jego oczach się zmienia. Łamie się, zupełnie jakby dręczyło go sumienie.
- A jak?
- Przecież wiesz, że cię kocham.
- Nie Michał! W tej chwili nic już nie wiem! Pakuj się.- Rzucasz udajesz się do kuchni. Próbujesz nalać wody do szklanki, jednak za bardzo trzęsą ci się ręce i w końcu ciskasz szklanką o zlew, sprawiając, że robiła się na milion małych kawałków . 
- Ale... ale... - Jego zdezorientowanie cię bawi.
- Nie chcę cię widzieć. Nie będę mieszkała pod jednym dachem z kłamcą. Pamiętasz, jak obiecywałeś, że nigdy nie będziesz taki sam jak Robert? Bawi cię takie powielanie scenariusza, który już raz przeżyłam? - Wiesz, że zachowujesz się jak histeryczka, ale masz ku temu powody. Kobieta, która przez okrągły rok była oszukiwana, przez jak myślała miłość swojego życia, staje się czujna i nieufna wobec każdego następcy. Raz zerwana nić zaufana, choćby związana ponownie, będzie posiadała supełek przypominający o przeszłości. - Zawsze zaczyna się od jednego, niewinnego kłamstewka...

“You've got me grasping for air in your vicinity
and now you're saying some things
that you don't really mean. „ 

Czujesz jego dłoń zaciskającą się na twoim ramieniu.
- Ogarnij się dziewczyno! Nic wielkiego się nie stało. Świat nie kręci się tylko i wyłącznie wokół ciebie! Wysłuchasz mnie. Ona nic nie znaczyła, rozumiesz? Po prostu... Jesteśmy na to wszystko za młodzi, doskonale o tym wiesz. A i ty ostatnio poświęciłaś się tylko pracy. I gdzie niby spędziłaś dzisiejszą noc? U kogo? Bo chyba nie u swoich przyjaciółek. Dzwoniłem do każdej.
-Nie zrobisz tego! Nie zgonisz wszystkiego na mnie. - Syczysz, zwężając oczy. - Dlaczego nagle zaczynamy rozmawiać o NIEJ tak, jakby naprawdę coś między wami było, skoro wcześniej obstawałeś przy tym, że tak nie jest?
Nieco się peszy, chyba nie tak chciał to ująć. W końcu śmieje się szyderczo i głaszcze twój policzek. Błękit jego oczu zdaje się blaknąć, zamieniać w lód. Przebiega ci przez myśl, że może wcale go nie znałaś. Nie spodziewałaś się, że może być tak bezwzględny, że może stać się tak dziecinnie rozgoryczony, bo ktoś zabrał mu ulubioną zabawkę, którą niewątpliwie byłaś i będzie walczył o nią bez żadnych skrupułów.
- Myślisz, że znajdzie się jeszcze ktoś, komu starczy cierpliwości, by walczyć z twoją pozorną obojętnością?
Przygryzasz wargę, nie chcąc się rozpłakać, tu, teraz, przed nim. Nie chcesz pokazać jak bardzo cię to boli.
-Mam nadzieję, że nikogo takiego w swoim życiu już nie spotkam. -Wytrzymujesz jego przeszywające spojrzenie.
- Nie dasz sobie beze mnie rady. - Jego cynizm cię przeraża. Zastanawiasz się, gdzie podziała się ta podobno wielka miłość, jaką cię darzył.- Zastanów się. Jestem ci potrzebny. Myślisz, że dzięki komu zdobyłaś pracę?
Tego jest za wiele. Policzkujesz go z całej siły, jaką potrafisz wydobyć z twojego wątłego ciała. Zaskoczenie jakie maluje się na jego twarzy, daje ci dziką satysfakcję.
- Wynoś się z mojego mieszkania i życia raz na zawsze. Nie mam pojęcia jakim cudem udało ci się mnie zwieść. Jesteś cholernie dobry aktorzyku. Chapeaubas!
- Nie wiesz, czy tylko ci się przywidziało, czy po jego twarzy naprawdę przebiegł cień smutku. Szybko jednak przestajesz zaprzątać sobie tym umysł, bo to jak łatwo ci ulega i zaczyna pakować, upewnia cię w przekonaniu, że jednak się myliłaś.  

„Tell me the reason why
you committed a love suicide.
Think you want our love to die...
You did it on purpose! „



Wahasz się przez chwilę, zbierasz myśli i próbujesz zapanować nad cisnącymi ci się do oczu łzami. Myślałaś, że wcale cię to nie boli. Do czasu aż go ujrzałaś, do czasu aż z jego ust padły słowa, których nigdy się po nim nie spodziewałaś. W końcu zbierasz się na odwagę idziesz do waszej dotychczas wspólnej sypialni, by zadać pytanie, na które odpowiedzi żąda twoja intuicja.
- Jak długo to trwa? - Pytasz pewnym głosem.
Zatrzymuje się gdzieś pośrodku trasy szafa łóżko, którą zdążył przebyć już kilkukrotnie. Patrzy na ciebie ze źle skrywaną złością i ignorując pytanie wraca do pakowania.
- Jak długo to trwa? - Pytasz ponownie czując narastające poirytowanie.
-Od maja. - Mamrocze uciekając przed tobą wzrokiem i zaciskając szczęki. Tylko tyle potrzebowałaś. Kiwasz głową i zamykasz się w łazience.Wchodzisz pod prysznic, nawet nie zwracasz uwagi, ze włączyłaś zimną wodę i osuwasz się po kafelkach. Powtarzasz w myślach: Cztery miesiące, cztery miesiące - przez tyle czasu nic nie zauważyłam.
Oddychasz z ulgą, gdy słyszysz zamykające się drzwi i pozwalasz sobie na coraz głośniejszy szloch.
Mdli cię na sama myśl o tym, że jeszcze do niedawna chciałaś się z nim związać na zawsze. Planowaliście wspólną przeprowadzkę do Włoch, gdzie on mógłby rozwijać się jako sportowiec, a ty miałaś zamiar otworzyć własną redakcję.Tak jesteś dziennikarką,  początkująca. I pomyśleć, żchciałam być dziennikarzem telewizyjnym. To Michał przekonał mnie, że siatkarski świat jest ciekawszy... Cieszy cię, że posiada na tyle dużo honoru, by do wszystkiego się przyznać. Oszukiwanie cię, byłoby dla ciebie najgorszą obrazą. Z drugiej jednak strony, zastanawiasz się, czy nie wolałabyś choć jeszcze przez chwilę pożyć w słodkiej niewiedzy. Szybko ganisz się za takie myśli. 
"Baby I don't wanna know if you playin' me.
Keep it on the low, 'cause my heart can't take this anymore."

***
Miesiąc. Tyle czasu mija od tamtego felernego dnia. Kolejny bukiet czerwonych róż zalega w koszu. Zastanawiasz się jak mogłaś chcieć wyjść za kogoś, kto nawet nie pamięta, że nienawidzisz czerwonych róż. Są zbyt tandetne i oklepane. Zdecydowanie wolisz tulipany.
Michał się nie poddał. Przez ten czas już kilka razy dobijał się do twoich drzwi, prosząc o rozmowę i przebaczenie. Na więcej nie pozwalał mu jego zawód. I dzięki Bogu, myślisz. Powoli zaczyna ci brakować sił, by udawać, że nie ma cię w domu, prosić o pozostawienie w spokoju, bądź tłumaczyć, że nie ma tu czego szukać. Prawda jest taka, że tęsknisz za nim okropnie, za jego perfumami, ramionami, uśmiechem, staraniami poprawienia ci humoru, gdy zmęczona wracałaś z pracy. Trzy lata to sporo czasu. Wystarczająco dużo, by dostosować swój plan dnia do potrzeb drugiej osoby. 
Przez ten miesiąc nie widziałaś Łukasza, nie kontaktowałaś się z nim. Zaczął się sezon klubowy. Pomijając brak czasu Łukasz zapewne nie miał ochoty cię widzieć i to był kolejny powód do użalania się nad sobą.
***
 - Po jutrzejszym meczu przeprowadzisz wywiad z Wlazłym i Nawrockim. - Czytasz wiadomość od naczelnej i czujesz, jak twój żołądek nerwowo się zaciska. Doskonale zdajesz sobie sprawę, że praca dla strony internetowej poświęconej  siatkówce, to spora odpowiedzialność. Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, gdy jako jedyna z redakcji otrzymałaś przepustkę na mecze ligowe Skry Bełchatów. To przecież  twój “rejon”. Nie możesz się teraz wycofać, nikt nie może cię zastąpić. Jeśli chcesz mieć za co żyć i nie skreślić siebie w oczach naczelnej a co za tym idzie, spaprać sobie przyszłości, wiesz, że nie masz innego wyjścia jak iść na ten pieprzony mecz rozpoczynający niezwykle długi sezon. Sezon w ciągu którego będziesz musiała patrzeć na Michała tak wiele razy, że na samą myśl o tym robi cię słabo. Dodatkowo wizja ujrzenia Łukasza także cię przeraża.
Przez ten czas starałaś się oczyścić swój umysł, wrócić do starych nawyków. Wcale ci się to jednak nie udaje. Im bardziej pragniesz zapomnieć o wszystkim co dotyczy Michała, tym bardziej wszystko ci o nim przypomina. Nic nie odciska się w pamięci mocniej niż to, co chciałoby się zapomnieć. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz