sobota, 23 marca 2013

komplikacja ósma.



Następnego dnia rano budzisz się w pustym łóżku, a jedynym potwierdzeniem tego, że nie wymyśliłaś sobie wczorajszego wieczoru jest krótka notka: „Zaspałem na trening. Przepraszam. Zrobiłem ci śniadanie. Miłego dnia.”  Z zakłopotaniem patrzysz na talerz kanapek i kawę w dzbanku. Boisz się, że Michał potraktuje wczorajszy dzień, jako swoistą drugą szansę. Boisz się i jednocześnie nie jesteś pewna, czy nie tego właśnie pragniesz.
Dawno temu obiecaliście sobie, że nigdy nie będziecie jedną z tych par, które rozpadną się pod wpływem drobnych przeciwności losu. Cóż, to co się ostatnio dzieje, to nie są drobne problemy, ale przecież wszystko da się przezwyciężyć przy odpowiednim nastawieniu i zaangażowaniu, prawda?
Bawisz się kubkiem z kawą, obserwując jak czarna ciecz wiruje we wnętrzu porcelany, wprawiana w ruch przez twój nadgarstek. Po dłuższej chwili dochodzisz do wniosku, że taka smolistą ciecz chyba zastępuje twój mózg, bo jak można skomplikować coś tak z pozoru banalnie prostego? Zdradził = przestaje dla ciebie istnieć. A jednak tak nie jest, bo gdzieś po drodze uczynił cię szczęśliwą, dokonał jeszcze sporo innych, dobrych uczynków, które nieco zmazują jego winy. Każdy posiada kogoś, komu wybacza o wiele więcej niż innym. Czy taką osobą ma być dla ciebie Michał? Czy jest tego wart?
Czujesz się otumaniona, jakaś taka nierzeczywista. Tak jakby teleportowano cię do tego ciała i tego życia. i nic nie jest ani trochę znajome. Teoretycznie wszystko sobie z Michałem wyjaśniliście. Możesz wrócić do starego, ułożonego życia. Możesz znowu być sobą. Tylko, że nie jesteś pewna, kim właściwie jesteś. Dasz radę być kimś więcej niż tylko marionetką w rękach Michała?
Nie jesteś pewna.
Dlatego pośpiesznie pakujesz torbę, zgarniasz kluczykii  uciekasz. Tak po prostu uciekasz we wspomnienia. Te cudowne, z dzieciństwa. Jedziesz do Torunia, miasta rodzinnego twojej babci, miejsca, które tak kochasz.
Całkowicie skupiasz swoją uwagę na kierowaniu samochodu i podśpiewywaniu wraz z Luxtorpedą, że jedziesz w górę mapy. Nie wybierasz się co prawda nad morze, ale Wisła będzie jego piękną namiastką. Masz w głowie tak upragnioną pustkę, tak różną i o wiele lepszą od dręczących cię dotychczas pytań. Listopadowe słońce przedziera się przez chmury i ogrzewa twą twarz. Uśmiechasz się nawet nikle, układając w głowie listę miejsc, które musisz odwiedzić. Minęło wiele lat, odkąd ostatnim razem odwiedzałaś województwo kujawsko-pomorskie i teraz bardzo tego żałujesz . Życie tu zdaje się biec innym rytmem, a wszystko wydaje się być o wiele prostsze.
Zostawiasz telefon w samochodzie, nie chcesz by ktokolwiek cię nękał. Spacerujesz wyłożonymi kamieniami uliczkami Torunia wspominając, jak często w dzieciństwie zdzierałaś na nich kolana. Zdecydowałaś się nawet pogłaskać wszystkie żabki otaczające fontannę ze skrzypkiem, w nadziei, że przyniosą ci szczęście i pomogą podjąć właściwą decyzję. Bo nie wiesz czego chcesz i otwarcie to przyznajesz.

"People are telling me to stay away from you,
but I can't help myself,
just don't know what to do."


W końcu nogi niosą cię nad rzekę. Siadasz na schodkach i obserwując płynącą wodę, pozwalasz myślom zalać swój umysł. Zastanawiasz się, co stałoby się, gdybyś jednak pozwoliła Michałowi wrócić, a jak natomiast wyglądałoby twoje życie bez niego.
Często nic ci nie dolega. Nic oprócz totalnego bałaganu w psychice i awarii w uczuciach. Tak ja teraz. Jeszcze kilka miesięcy temu Michał był dla ciebie wszystkim. Spędzaliście razem całe godziny, szczęśliwi, tak ci się przynajmniej wydawało. Tyle, że najwyraźniej nie byliście całkowicie szczęśliwi. Gdyby nie twoja ochota na coś słodkiego, jeszcze długo mogłabyś tego nie wiedzieć. Ponownie, tak jak rok temu po wypadku, w którym zginął twój tata, uderza w ciebie przypadkowość i bezsilność życia. Czemu byłaś taka głupia i sądziłaś, że posiadasz kontrolę nad własnym życiem, skoro jest zupełnie na odwrót?
Zdrada Michała każe ci się zastanowić, czy wszystko z nim związane było prawdziwe, czy twoje wspomnienia nie są przypadkiem tylko złudzeniem? Analizujesz, kwestionujesz każdy najmniejszy szczegół całego waszego wspólnego życia. Właściwie nie masz już wspomnień. Przynajmniej tych z ostatnich miesięcy, ponieważ nie wiesz, czy to co pamiętasz, było prawdziwe, czy też wszystko sobie po prostu uroiłaś. 
Okłamywał cię, mówiąc, że jesteś jedyną kobietą w jego życiu. W jaki wielu innych sprawach także nie był szczery? Że cię kocha? Że chce być z tobą? Teraz to wszystko równie dobrze może być kłamstwem.  A mimo wszystko nie potrafisz w to uwierzyć. Wczoraj to wszystko wydawało się tak logiczne, tak prawdziwe. Uwierzyłaś mu. Tylko czekasz na oklaski i szyderczy śmiech, bo wiesz, że to nie świadczy o tobie dobrze.
Czujesz spływające po policzkach łzy. Masz już dość udawania przed światem, że jest dobrze! Nie jest dobrze! Wcale, a wcale. Skrywanie uczuć donikąd cię w życiu nie zaprowadziło, nie masz więc pojęcia, dlaczego dotychczas to robiłaś. Aż tak na świecie ci nie zależy, by ukrywać, kim i czym jesteś. Niech ten cholerny świat sam sobie z tym radzi.
Świat może i poradzi sobie z tobą, jednak w jaki sposób ty masz udźwignąć ciężar własnego życia? Nie masz pojęcia. Masz ogromną ochotę zostawić wszystko samemu sobie, pozwolić by czas wszystko poskładał. Czy to oznacza ponowną obecność Michała? Najwidoczniej. Nie chcesz sama podejmować decyzji, nie chcesz brać za nie odpowiedzialności, bo z tej sytuacji nie ma dobrego wyjścia, każde pociągnie za sobą lawinę konsekwencji, a ty się ich panicznie boisz. Tchórzysz, tak po prostu. Zawsze łatwiej jest obarczać winą kogoś innego, prawda? Boga, przeznaczenie, czy inne mityczne stworzenie, na obecność których dowodów nie ma, ale brak wiary w nie sprawia, że życie staje się tak cholernie trudne. Ciężko jest nie wierzyć w nic, ciężko jest mieć świadomość, że oto samemu, na własne życzenie zrujnowało się coś, co mogło trwać wiecznie. Twoje rozumowanie jest błędne. Poniekąd sama właśnie wybrałaś, ale wolisz tak na to nie patrzeć. Nie wiesz jak to się dalej potoczy, chcesz mieć wyjście awaryjne, furtkę z napisem „to nie moja wina!”, gdyby jednak coś poszło nie tak.
Powoli się uspokajasz. Po raz pierwszy od dość dawna,jesteś w stanie oddychać pełną piersią. Może właśnie o to chodzi? Może za bardzo to wszystko wyolbrzymiłaś, ludzie przecież doświadczają gorszych tragedii. Czujesz,że to wszystko ma jeszcze szansę się ułożyć. Nie wiesz skąd ta pewność, ale jesteś za nią wdzięczna.
Podrywasz się na nogi i ostatni raz spoglądając na panoramę Torunia, czym prędzej udajesz się do samochodu, by wrócić do Łodzi. Tam gdzie twoje, może wasze, miejsce.

"People are telling me to keep away from you,
but they would never understand
how much I feel for you!"


~*~

Wieczorem słyszysz pukanie do drzwi. Otwierasz a do twojego mieszkania bezceremonialnie ładuje się Michał, od którego wyczuwasz alkohol.
- No heeeej! - Próbuje nonszalancko oprzeć się o futrynę, w czym przeszkadza mu czkawka.
Zaczynasz śmiać się, głośno, nieco histerycznie.
- Idź do domu Michał, wyśpij się. Masz jutro trening. - Próbujesz wypchnąć go za drzwi, brakuje ci na to jednak siły.
- Gdzieś ty była?! Martwiłem się! Dzwoniłem!- Jęczy i wtula się w twoją pierś. Bawi cię to, jak żałośnie wygląda w tej chwili. Wciąż pamiętasz tego pewnego siebie, ironicznego chłopaka, który tak zabiegał o twoje względy. I nie ważne jest to, że faktycznie próbował się z tobą skontaktować po tym, jak nie zastał cię w mieszkaniu, kilkudziesięciokrotnie. Wciąż zastanawiasz się jak to możliwe, że uczucie do drugiego człowieka tak bardzo nas zmienia.
Zaczyna cię całować, głęboko, namiętnie, pozbawiając tchu. Przypiera cię do ściany, swoimi ramionami odcinając ci drogę ucieczki. Próbujesz mu się wyrwać, okładasz pięściami po ramionach, szarpiesz za włosy... Raz po raz wykrzykiwane przez ciebie jego imię wcale nie sprawia, że jego umysł trzeźwieje. Może nie oponujesz zbyt wyraźnie? W pewnym momencie obdarza cię takim spojrzeniem, że miękną ci nogi, a serce wbrew twojej woli przyspiesza. Przyciągasz Michała do siebie jeszcze bliżej i wpijasz się zachłannie w jego wargi. Boże, jak mi tego brakowało, myślisz, gdy językiem drażni twoje podniebienie. Tego również będziesz żałować, ale kto by się tym martwił w chwili, gdy ciemne od pożądania oczy Michała zachłannie patrzą na twoje ciało. Podsadza cię do góry, pozwalając opleść nogami jego biodra. W waszych ruchach jest o wiele więcej zniecierpliwienia i brutalności niż czułości. Twoje pociągnięcie za jego przydługie włosy w zamian za malinkę jaką zafundował ci na szyi. Pośpiesznie zdzieracie z siebie ubrania, spragnieni swych ciał, z chęcią powrotu do przeszłości na choć krótką chwilę.

Jesteś głupia. Doskonale o tym wiesz. Zdaje ci się jednak, że życie bez Michała będzie o wiele gorsze, niż życie z nim, choćby nie wiadomo jak cię ranił. Jesteś trudnym człowiekiem. Nie każdemu wystarcza samozaparcia i chęci, by przedrzeć się przez twój pozorny mur obojętności i milczenia, by pozostać i dać z siebie coś, dzięki czemu uwierzysz, że warto się odwdzięczyć. A odwdzięczać się umiesz pięknie. Dla drugiej osoby jesteś wstanie poświęcić wiele. Może aż za dużo?
Przez to, że masz taki trudny charakter, dwukrotnie mocniej doceniasz wszystkich, którzy z tobą pozostają i dwukrotnie bardziej przeraża cię myśl, że jeśli tylko pozwolisz tym osobom odejść, nie pojawi się już nikt, kto zastąpi ich miejsce. A jesteś słaba, sama nie jesteś w stanie nic osiągnąć, tak ci się właśnie wydaje. Dawniej byłaś silniejsza, ale okazało się, że twoją siłą było oparcie w tacie. Później to oparcie znalazłaś w Michale. Nie chcesz tego tracić, choć to niemądre i naiwne. Być może właśnie komplikujesz sobie życie jeszcze bardziej, o ile to w ogóle możliwe. Nie masz jednak nikogo, kto powiedziałby ci, że źle robisz. Ze wszystkim radzisz sobie sama, w taki a nie inny sposób, jedyny w jaki umiesz.

~*~

Kilka dni później w czasie, gdy Michał wylewa siódme poty na treningu,  słyszysz dzwonek do drzwi. Jesteś zdziwiona, bo nikogo się nie spodziewasz. Twoje zdziwienie rośnie, gdy po otworzeniu drzwi widzisz w nich Łukasza.
-Nie powinieneś być na treningu? - Nie bawisz się w powitania.
- Powinienem. - Odpowiada z szelmowskim uśmiechem i nie czekając na zaproszenie przekracza próg mieszkania.  Zaczyna cię całować i ciągnąć w kierunku sypialni. Wiesz, że to złe i niemoralne, ale nie protestujesz.  Nagięłaś już przecież tyle zasad, zatraciłaś gdzieś własny kodeks. I rozum.  Ten ostatni raz, myślisz. Zupełnie tak jak Michał kilka tygodni wcześniej, teraz ty musisz się upewnić w przekonaniu,  że dobrze wybrałaś.
- Dałam Michałowi drugą szansę. - Mówisz, gdy po wszystkim leżycie zakopani w pościeli. 
- Widzę. - Wzdycha ciężko i wymownie patrzy na siniaki zdobiące twoją szyję.
- Nie patrz tak na mnie.  Nie tobie mnie oceniać. Sam przecież starałeś się nam pomóc,  już nie pamiętasz? - Tłumaczysz się, mimo że wcale nie musisz tego robić. Szukasz jednak jakiegoś punktu zaczepienia, potwierdzenia, że nie postradałaś zmysłów.
- I źle zrobiłem, mała. Będziesz tego żałować. - Mówi z taką pewnością, że aż przechodzą cię dreszcze. Ubiera się pospiesznie i już ma wychodzić, jednak waha się przez chwilę zupełnie jakby chciał powiedzieć coś jeszcze.
- Czas dorosnąć mała i skończyć z toksycznymi znajomościami.
- Z jedną właśnie kończę. - Syczysz, a słysząc zamykane z trzaskiem drzwi, robi ci się głupio. Łukasz nie zasłużył na takie traktowanie. Wybrałaś nieodpowiedni obiekt. Wyżywasz się na nieodpowiedniej osobie.
W tym momencie szczerze żałujesz, że między tobą a Łukaszem cokolwiek zaszło. Nie powinnaś wykorzystywać go jako leku na całego zło. Mimo, że się na to zgodził, nikt nie zasługuje na takie traktowanie, porzucanie, gdy tylko przestaje być użyteczny, tak jak to z nim uczyniłaś.
Wyszedł, zachowując resztkę godności, zostawiając cię samą z wyrzutami sumienia i zabijającymi cię od środka myślami. Bezsilnie opadasz twarzą na poduszki i zaciskając na jednej z nich zęby, starasz się wykrzyczeć całą bezsilność, jaka tobą właśnie zawładnęła.
Czasami wolałabyś nie być człowiekiem, urodzić się, ot – jako chociażby kot, który może przesypiać całe dnie i niczym się nie przejmuje. Ludzkie emocje bywają takie skomplikowane, przenikają się, tworząc masy tak złożone i trudne do nazwania, że czasami lepiej się za to nawet nie zabierać. Dodatkowo emocje rządzą rasą ludzką, choćbyśmy się tego nie wiadomo jak wypierali. Sprawują nad nami władzę, wygrywając z rozsądkiem, niszczą nas. A my im na to pozwalamy, bo bez nich bylibyśmy niczym, ot zlepkiem komórek.       

1 komentarz: